Archive for November, 2011

II

Monday, November 28th, 2011

Dobrze zacząć dzień od kawy i croissanta.

Grzebacze

Sunday, November 27th, 2011

Ostatnio mam jakiegoś pecha do towarzystwa osób grzebiących. Grzebiących nie byle gdzie – bo w miejscach publicznych, gdzie wszyscy patrzą, nie byle czym – bo własnymi palcami, w nie byle czym – bo we własnych nozdrzach. Co gorsza na tym się nie kończy. Bo przecież to co się wygrzebie trzeba ukulać. Ukulane jest fajne, przynajmniej takie wnioski można wyciągnąć, obserwując miny kulających. Nieważne, że inni patrzą, choć woleliby nie mieć takiej okazji. Nieważne, że innym niedobrze. I kto by się przejmował, że niekulturalne. Na pewno nie kulkujący w knajpie nad kawą, czy w autobusie.

Może by im tak kiedyś w ramach wymiany pokazać kiedyś co mam w żołądku? Niestety raczej nie będą mogli skulkować.

Eh.

Plusy i minusy chorowania

Friday, November 18th, 2011

Drugi dzień leżę w łóżku i stwierdzam, że to wcale nie jest fajne. Oczywiście fajnie jest poleżeć z Mężęm dłużej w łóżku, nigdzie się nie spieszyć i nie denerwować, dostać pyszne zapiekanki, makaron z cukinią i herbatę do łóżka. Miło jest móc obejrzeć zaległe filmy (polecem Fotograf wojenny i To co pozostaje: życie i praca Sally Mann), przejrzeć całą ofertę Allegro, Otomoto i Gratki, w zakresie sprzętu foto, Opli Astra III i Peugotów 307, a także mieszkań na Kazimierzu. Super nic nie obić, do czasu…

Bo to leżenie, pocenie się, duszenie i uczucie powracającego wciąż zmęczenia, próba znalezienia sobie odpowiedniej pozycji do leżenia są najgorsze. I to, że po 15minutach na stojąco człowiek słabnie i znów musi się położyć. Ble.

Szczęście czy nieszczęście, jutro muszę iść do pracy. Na całe 5 godzin. A potem mogę znów półtora dnia leżeć i marudzić.

Pa październik

Tuesday, November 1st, 2011

Październik się skończył równie szybko jak się zaczął. Skończyły się też moje zmagania z otrzymaniem uprawnień do kierowania samochodem osobowym (tak, zdałam egzamin na prawo jazdy).  Natomiast walczę dalej ze sobą i swoim aparatem fotograficznym. Jak dalej potoczy się ten rozdział sama nie wiem.

W październiku na mapie kulinarnej Krakowa odnalazłam Dynię (ul. Krupnicza 20) z świeżym, pysznym jedzeniem.  Mąż pokazał mi natomiast Ambasadę Śledzia, w której prócz śledzi, których nie jem, są smaczne i tanie kanapki z pastą jajeczną (a ją uwielbiam).

W październiku udało mi się obejrzeć dwa filmy (Dom zły, Poważny Człowiek) i  na nich nie zasnąć. Oglądanie filmów zdarza mi się to ostatnio niezmiernie rzadko, ponieważ takie czynniki jak ciemność, ciepło i pozycja leżąca, powodują, że zasypiam zanim Daniel zdąży przeczytać pierwszy akapit, o tym jak działa elektrownia jądrowa.

Obecnie na klawiaturze niechętnie działa mi literka O. Wcześniej był problem z P, a jeszcze wcześniej z K.