« Pa październik, Grzebacze »
Drugi dzień leżę w łóżku i stwierdzam, że to wcale nie jest fajne. Oczywiście fajnie jest poleżeć z Mężęm dłużej w łóżku, nigdzie się nie spieszyć i nie denerwować, dostać pyszne zapiekanki, makaron z cukinią i herbatę do łóżka. Miło jest móc obejrzeć zaległe filmy (polecem Fotograf wojenny i To co pozostaje: życie i praca Sally Mann), przejrzeć całą ofertę Allegro, Otomoto i Gratki, w zakresie sprzętu foto, Opli Astra III i Peugotów 307, a także mieszkań na Kazimierzu. Super nic nie obić, do czasu… Bo to leżenie, pocenie się, duszenie i uczucie powracającego wciąż zmęczenia, próba znalezienia sobie odpowiedniej pozycji do leżenia są najgorsze. I to, że po 15minutach na stojąco człowiek słabnie i znów musi się położyć. Ble. Szczęście czy nieszczęście, jutro muszę iść do pracy. Na całe 5 godzin. A potem mogę znów półtora dnia leżeć i marudzić. |