Ostatnio mam jakiegoś pecha do towarzystwa osób grzebiących. Grzebiących nie byle gdzie – bo w miejscach publicznych, gdzie wszyscy patrzą, nie byle czym – bo własnymi palcami, w nie byle czym – bo we własnych nozdrzach. Co gorsza na tym się nie kończy. Bo przecież to co się wygrzebie trzeba ukulać. Ukulane jest fajne, przynajmniej takie wnioski można wyciągnąć, obserwując miny kulających. Nieważne, że inni patrzą, choć woleliby nie mieć takiej okazji. Nieważne, że innym niedobrze. I kto by się przejmował, że niekulturalne. Na pewno nie kulkujący w knajpie nad kawą, czy w autobusie. Może by im tak kiedyś w ramach wymiany pokazać kiedyś co mam w żołądku? Niestety raczej nie będą mogli skulkować. Eh. |