Archive for July, 2011

Pada

Sunday, July 31st, 2011

Za chwil kilka skończy się lipiec i pogodowa lipa – miejmy nadzieję. Czuję się jakby był kwiecień lub późny październik. Siąpi, dżdży, mży, albo leje jak z wiadra. Życie ratują mi kalosze i kurtki z kapturem. Dzięki nim nie mam gila po brodę.

Poza tym wieje nudą.  A jak tak wieje, to trzeba sobie znajdować zajęcia. Jedno z ulubionych to gra w Blocks na nowym służbowym telefonie i oczywiście gotowanie.

Nawet się wczoraj zmobilizowałam i postanowiłam wypróbować przepis na muffiny bananowo-orzechowe. Przepis jest prosty do wykonania, tylko koniecznie trzeba mieć foremki, bo ciasto jest ciężkie i z papilotów wypływa.

12 sztuk można zrobić zaopatrując się w:

2 dojrzałe banany

200 gram mąki

łyżeczkę ekstraktu z wanilii

łyżeczkę cynamonu

pół łyżeczki soli

łyżeczkę kopiastą proszku do pieczenia

100 gram orzechów arachidowych

150 ram cukru

200 gram masła

Masło ucieramy z cukrem, wanilią. Do tego dodajemy banany i ucieramy dalej – osobom leniwym polecam mikser. Wbijamy jajka i ucieramy. Na koniec mąka, sól i proszek. Orzechy trzeba połamać, posiekać albo robić tłuczkiem (trzeci sposób pozwala na rozładowanie stresu) i dodać do masy.

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Do 12 foremek wkładamy papiloty i nakładamy ciasto dużą łyżką. Na 25 minut wstawiamy do piekarnika. A potem już tylko Mąż, kocyk i herbata. Trzeba jakoś przetrwać tą pogodową jesień.

Pozostając w temacie: Street ART Barcelona p.1

Tuesday, July 19th, 2011

Drepcząc po Barcelońskich zaułkach i ulicach nie sposób nie trafić na tutejszy street art. Fakt, że czasem żeby zobaczyć najciekawsze prace trzeba wyjść wcześnie rano, albo późno wieczorem. A to dlateo, że wiele z nich powstało na roletach sklepów.

Dużo też jest miejsc – galerii, pubów, sklepów, gdzie można zobaczyć wystawy barcelońskich artystów, np. Iguapop, gdzie niestety już nie można zobaczyć Miss Van, ale i tak warto tam pójść.

Btoy

Pez

Mr. La Rue & Olivia

Above (zawsze i wszędzie)

Oreli

Lolo

Being

Idiot

Street Fighters nad Wisłą

Monday, July 18th, 2011

Tym razem bitwa rozegrała się nad Wisłą. Walczyli wszyscy.  Od piątej rano – organizatorzy z organizacją. Potem skaterzy, między sobą. Potem znów organizatorzy i DJe  z płótnem, które wymagało przestawienia. Wszyscy z upałem. Upał sam ze sobą. Etam z balonami. Nawer z dziennikarzami. Bezt z arbuzem (dymiącym muchomorem). Jedna pani z nazwą filmu: “Wyjście przez sklep z pamiątkami”…

Wynik na plus (tylko pani od tytułu poniosła ciężką porażkę). Weekend pokazał, że w Krakowie nad Wisłą też można dobrze. Nawet bardzo.

Przy okazji można było zobaczyć prace powstałe w trakcie poprzednich edycji SF.

Dzień dobry!

Thursday, July 7th, 2011

Pierwszy raz od kilku dni obudziły mnie promienie słońca.  Zwlekłam się żwawo z łóżka i postanowiłam zrealizować plan, wymyślony wczorajszego poranka i upiec na śniadanie pankejki i bekon. Wszystko za sprawą Marty i Jej bloga o śniadaniach.  Kobieta szatan ;o)

Wczoraj, jak za oknem lało, raczej nie było szans, bo kto by poszedł po bekon do sklepu. A dziś…

 

No i było pysznie i uzależniająco, bo teraz będę codziennie rano myśleć o tej górze kalorii, skąpanej w rzece syropu klonowego. Pyszne, kurde no.

A do pracy mam spaghetti i sałatkę owocową. I jutro najpewniej za obżarstwo zostanę pokarana, ale to waga pokaże dopiero juto.

 

Ps. A do Barcelony jeszcze wrócimy, bo jeszcze nie pokazałam tamtejszych grzechów głównych.

Sagrada Familia

Saturday, July 2nd, 2011

Przyznam, że czytając historię Sagrada Familia, najbardziej zaskoczyła mnie informacja dlaczego Gaudi jej nie dokończył. Pewnie z tego samego powodu Park Guella nie został skończony. A Gaudi nie skończył prac, bo wpadł pod tramwaj… Życie pisze dziwne scenariusze.

Z informacji turystycznych: kolejki dla osób indywidualnych są mega długie, a bilety drogie.