Za chwil kilka skończy się lipiec i pogodowa lipa – miejmy nadzieję. Czuję się jakby był kwiecień lub późny październik. Siąpi, dżdży, mży, albo leje jak z wiadra. Życie ratują mi kalosze i kurtki z kapturem. Dzięki nim nie mam gila po brodę. Poza tym wieje nudą. A jak tak wieje, to trzeba sobie znajdować zajęcia. Jedno z ulubionych to gra w Blocks na nowym służbowym telefonie i oczywiście gotowanie. Nawet się wczoraj zmobilizowałam i postanowiłam wypróbować przepis na muffiny bananowo-orzechowe. Przepis jest prosty do wykonania, tylko koniecznie trzeba mieć foremki, bo ciasto jest ciężkie i z papilotów wypływa. 12 sztuk można zrobić zaopatrując się w: 2 dojrzałe banany 200 gram mąki łyżeczkę ekstraktu z wanilii łyżeczkę cynamonu pół łyżeczki soli łyżeczkę kopiastą proszku do pieczenia 100 gram orzechów arachidowych 150 ram cukru 200 gram masła Masło ucieramy z cukrem, wanilią. Do tego dodajemy banany i ucieramy dalej – osobom leniwym polecam mikser. Wbijamy jajka i ucieramy. Na koniec mąka, sól i proszek. Orzechy trzeba połamać, posiekać albo robić tłuczkiem (trzeci sposób pozwala na rozładowanie stresu) i dodać do masy. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Do 12 foremek wkładamy papiloty i nakładamy ciasto dużą łyżką. Na 25 minut wstawiamy do piekarnika. A potem już tylko Mąż, kocyk i herbata. Trzeba jakoś przetrwać tą pogodową jesień. |