Do Barcelony z Palermo lot trwa krótko, godzinę coś. Więcej się człowiek na lotniskach naczeka. Na szczęście od razu mieliśmy autobus i szybko udało nam się przedostać do hotelu. Pierwszy raz czuliśmy, że o mieście, w którym jesteśmy nie wiemy prawie nic. Bo informacji, że mają porządną reprezentację piłki nożnej, wiedzą nazwać nie można. Generalnie brakowało nam też jakiego kolwiek punktu zaczepienia. Paryż ma Eiffla, Praga Hradczany, a Mediolan katedrę. A tu dupa. Po hiszpańsku też ani mru mru. Ja dziesięć lat temu podjęłam samodzielną naukę tegoż języka z kaset magnetofonowych, ale poległam po siedmiu lekcjach i teraz nic oprócz “ola” nie przychodziło mi do głowy. Na szczęście w Barcelonie byli Oni, czyli Marta i Tomasz i w sumie to również dzięki Nim, świetnie spędziliśmy czas w Barcelonie. Ale o tym wkrótce. Tags: Barcelona |