Ostatnio dwa razy w ciągu miesiąca udało mi się być w Katowicach. Raz rodzinnie i raz towarzysko. Ten drugi wariant pojawia się dość rzadko, bo ludzie się rozjechali. Berlin, Londyn, Gorzów… Sama trafiłam do Grodu Kraka. Przy okazji drugiej wizyty miałam okazję pozaglądać w stare kąty, zobaczyć nowo powstałe miejsca. Muzeum wybrałam świadomie zamiast kawy, w katowickim grzybie, który podobnie jak ten w Krakowie wyrósł, szpecąc plac przez teatrem. Byłam mile zaskoczona nowym wystrojem, wystawami na poziomie i niskimi cenami biletów. Chociaż najlepsze co mogło mi się trafić to fotoplastykon. Wróciłam pod dużym wrażeniem, z postanowieniem na przyszłość, że zamiast umierać z nudów na maminej kanapie zaglądać co nowego w lodówce, częściej muszę wyruszać w miasto. Tags: fotoplastykon, Katowice, Muzeum śląskie |