Mamy w końcu srogą zimę. Tam gdzie się uchował, śnieg skrzypi pod nogami. To co się nie schowało pod kilkoma warstawami ciuchów, szczypi i przymarza. Słońce razi, co jest wielkim plusem zaistniałej sytuacji. Czas na sporty ekstremealne. Jedni jeżdżą na desce, inni biją rekordy spania, a ja marznę nad przeręblem. |