« II, 02.01.2012 »
Grudzień minął szybko i intensywnie. Zawodowo nie ma co wspominać. Prywatnie – miód malina. W końcu udało mi się odwiedzić w tym rok Wiedeń, nastawić się pozytywnie do Świąt i przeżyć je bardzo miło. Sylwester, jak to Sylwester. Impreza na siłę. W tym roku z garstką znajomych i masą, która przypadkowo wybrała klub. Ale i tak daliśmy radę. Precle o piątej rano, kupione od miłej pani pod dworcem, bardzo smaczne. Zakładam, że to dobra wróżba i rok będzie smaczny. Że znalazłam grosika, to i bogaty ;o). O dziwo nie mam kaca. W przeciwieństwie do sąsiada z góry, którego strasznie szarpie nad muszlą. Postanowień noworocznych jako takich nie mam, za to planów do realizacji mnóstwo. Numer na dziś: |