« Jajoburger, Zguba »
Po pracy pierwszy raz zajrzałam do Łodzi Kaliskiej. Miejsce bardzo fajne, urządzone z pomysłem, chociaż zakompleksione osoby mogą mieć kłopot, bo wszędzie są lustra. Wchodzisz i widzisz 20 siebie. Lustra w takiej ilości mają jeszcze jedną śmieszną cechę – można łatwo stracić orientację w terenie, a że klub to krakowska zaplątana piwnica, więc o zagubienie się nie trudno. Rozbawił mnie też fakt, że w Łodzi jest dużo plakatów ukazujących Coca-Colę, ale kupić można tylko Pepsi. Z Łodzi poszliśmy z Danielem na kolację na Kazimierz, do Momentu. Smacznie było. Pyszna kwaśna lemoniada, sałatka z łososiem i makaron z suszonymi pomidorami i szpinakiem. Moment to jedno z tych miejsc gdzie można dobrze zjeść, jest fajny wystrój i miła obsługa. Z rzeczy wartych spróbowania mogę śmiało polecić zupę z oliwek oraz koktajle. Po kolacji krótki spacer. Powietrze wieczorami jest coraz chłodniejsze, ale całkiem przyjemne. Takie włóczenie się po Kazimierzu pozwala odetchnąć od pracy i problemów. Często czuję się jakbym była gdzieś na wakacjach, chociaż znam tu już chyba każdą ulicę. Delektuję się każdym krokiem, trzymając Szczęście za rękę. Powinnam tak częściej. Tags: Łódź Kaliska, Moment, spacer |