… czyli Piękna i Bestia. Krótko pisząc – dobra impreza była. Daniel zagrał takie numery, że ojoj, to znaczy takie, że wyrwały mnie na parkiet. A potem przyszła złota polska jesień, co poniekąd mnie zaskoczyło, bo jest listopad i ostatnimi czasy w tych okolicach pierwsze śniegi już były za nami. Niemniej bardzo mnie cieszy, bo na chodzenie w zimowych betach nie mam całkowicie ochoty. Za to chętnie wymieniam oglądanie niczego w telewizji na czytanie książek nowych (wczoraj nabyłam Mechanizm serca i przeczytałam już połowę) i tych niedoczytanych ( a jest ich kilka) oraz zaległych obok łóżka numerów WO i Przekroju. Twórcza jesień. |