Nie ukrywam, że jak już mam grzeszyć przeciwko swojej diecie, to najłatwiej namówić mnie na sushi. A po dzisiejszym dniu myślę, że z wyciągnięciem mnie na sushi do Genji nie będzie kłopotu. Mimo iż moimi idolami w tym temacie pozostaje Edo i sushi u Michała we Wrocławiu, to Genji wypadło pozytywnie. Dostałyśmy stolik w małej przytulnej sali, która sprzyjała damskim pogaduchom. Obsługa bardzo miła. Wszyscy jacyś tacyś uśmiechnięci. Nawet pomarudziłyśmy i Sabinka dostała mniej pikantną zupę z wołowiną. Jedzenie? Zostanę chyba fanem zupy miso i deseru, który dostałyśmy gratis do rachunku. Nie wiem co to było, ale było jamiiii. To tyle, bo robię się głodna, a dziś pozostaje mi już tylko woda i herbata. A! Ceny normalne. Od poniedziałku do piątku zestawy lunchowe w cenach bardzo zachęcających. |